Gdy czeka nas
przeprowadzka, musimy dobrze zapakować nasze rzeczy. I choć wydaje nam się, że
wśród rzeczy, które posiadamy, nic nie może nas zaskoczyć, możemy się grubo
mylić. Spakowanie wielu rzeczy może wydawać się pestką, aż tu nagle jak grom z
jasnego nieba spada na nas coś, czego nie spodziewaliśmy się nawet w
najśmielszych snach – musimy spakować… żyrandol z kryształkami! Fascynacja stylami
vintage i shabby chic oraz wszelkimi ciekawymi przedmiotami „z duszą”, jak i
wprowadzanie ich do domu, co było dla nas do tej pory przyjemnością i
atrakcyjną formą wyrażenia siebie, właśnie zamienia się w ostrą jazdę bez
trzymanki… Ale nie ma co tragizować. Trzeba się trochę dokształcić i… do
dzieła!
Co warto wiedzieć o przedmiocie naszego zmartwienia?
Pewnie
zdążyliśmy już zauważyć, że żyrandol tego typu jest przedmiotem wyjątkowo
kruchym i delikatnym, co oznacza, że każdy fałszywy ruch może okazać się
katastrofą. Ale spokojnie! Przecież musi być jakieś wyjście. To prawidłowe
zapakowanie. Trzeba przestrzegać najważniejszych zasad, a nic się nie stanie.
Poznajmy więc
anatomię żyrandola – żarówki, szklane klosze, ozdobne ornamenty, sznury
kryształków… To są właśnie najbardziej wrażliwe na stłuczenie elementy. Aby nic
im się nie stało, musimy rozłożyć żyrandol na czynniki pierwsze. Wszystkie
zdemontowane delikatne elementy musimy zapakować osobno.
Rozkładamy żyrandol i pakujemy
Wykręcamy z
lampy wszystkie żarówki, owijamy każdą z osobna folia bąbelkową i wkładamy
oddzielnie do małych pudełeczek, a następnie każde z nich podpisujemy, żeby nic
się nam nie pogubiło. Następnie zdejmujemy wszystkie ozdoby – ornamenty,
kryształowe paciorki, klosze.
Postępujemy z
nimi podobnie jak z żarówkami, a więc owijamy folią bąbelkową i zaklejamy
taśmą, żeby nic się nie odwinęło. Wkładamy je do pudełka, uzupełniając
przestrzeń materiałami wypełniającymi. Musimy się też upewnić, że nie ma
zagrożenia przemieszczania się przedmiotów w pudełku. Pudełko zaklejamy taśmą i
podpisujemy.
Również samą lampę, na ile jest to możliwe, rozkręcamy na czynniki pierwsze, czyli jak najmniejsze części. Każdy element owijamy folią bąbelkową i wkładamy do pudełka z wypełniaczami.
Jeśli odkręciliśmy ramiona i zostały nam luźne śruby, musimy zapakować je w woreczek foliowy, najlepiej w torebkę strunową, dzięki czemu zostaną dobrze zamknięte i nie wylecą, a następnie włożyć do kartonu ogólnego.
W roli kartonu ogólnego najlepiej użyć dużego sztywnego pudełka z grubej tektury. Wkładamy do niego wszystkie mniejsze pudełka z elementami, a wolne przestrzenie wypełniamy styropianowymi „chrupkami” i „chipsami” i innym możliwym materiałem wypełniającym. Pamiętajmy, że nic nie może się w pudełku przemieszczać!
Pudełko zamykamy i dokładnie zaklejamy taśmą klejącą. Dla dodatkowego
bezpieczeństwa umieszczamy etykiety ostrzegawcze, czyli naklejki ze strzałkami,
pokazujące, gdzie jest góra pudełka oraz „uwaga szkło!”. W ten sposób
zmniejszymy ryzyko turbulencji w pudełku podczas przeprowadzki.